Poranki...


Autor: cyniczna
04 kwietnia 2008, 09:10

Stoję na krawędzi dnia i nocy... i gdybym zrobiła krok wstecz, poranek nastałby o ten krok później. Deszcz bębni o szyby, kubek herbaty parzy w dłonie, Luby śpi. Niech śpi, należy Mu się, już za samo to, że zagarnia mnie do siebie w nocy odruchowo, przyciąga i zamyka w swych ramionach. Pewność i spokój...

Cicho siadam obok Niego, gładzę palcami Jego dłoń, a On odwraca ją wnętrzem do mnie i nastawia do pieszczot, jak kociak odsłaniajacy brzuszek do drapania.

Trochę mi żal się od Niego oderwać i żal mi Go budzić. Wstaję więc i wychodzę z sypialni. Nastawiam kawę w ekspresie. Rozkładam matę do ćwiczeń, włączam dvd z pilatesem...

 

P.S. Zostanę matką chrzestną słodkiego Kubusia :)

05 kwietnia 2008
Przeczytałam "zaległości". Wiesz, chyba pora zmienić nick ? :)))

A tatuśkowi gest Kozakiewicza. Nie daj się. NIC mu nie jesteś winna. Procesuj się choćby 10 lat.
04 kwietnia 2008
też tak chcę... może się spełni za jakieś 5kg mniej :)
życzę stosunkowo udanego dnia, wieczoru i nocy:)
04 kwietnia 2008
I o to właśnie chodzi.. gdyby ludzie widzieli w sobie to piękno które widzą na początku i z taką czułościa opowiadali o zwykłych rzeczach (jak ty) każde małżeństwo przetrwałoby bez większych kryzysów do późnej starości.
wspaniałe....

Dodaj komentarz