słodkości ... i wszystkie moje
22 kwietnia 2008, 12:05
Od kilku dni mam niepohamowany apetyt na słodycze. W sobotę piekłam szarlotkę... o drugiej w nocy, bo nic już w domu słodkiego nie było, a nocny za daleko :) Pyszna mi wyszła! Luby obudził sie na sam jej zapach i zjedliśmy we dwoje niemal od razu po wyciągnięciu z piekarnika pół szarlotki!!! PYSZNA! PYSZNA! PYSZNA! O dziewiątej rano w niedzielę zachciało mi się lodów - koniecznie tiramisu!!! Dołożyłam do tego pół czekolady z orzechami i kisielek... Około południa przybył na miejsce zbrodni najukochańszy z siostrzeńców.
- Ciocia, co to? - dwulatek wskazał małym paluszkiem na blache z szarlotką
- Ciasto. Chcesz kawałek?
- Tak, daj... dwa - na myśl o słodkościach także najukochańszy z siostrzeńców dostaje ślinotoku.
Patrzyłam jak pochłania z apetytem szarlotkę mrucząc z zadowolenia. Oczywiście sobie i Lubemu nie miałam serca odmówić przyjemności zanurzenia zębów w kolejnej porcji ciasta.
- Doble ciastko - wyartykułował siostrzeniec - jesce daj. Baldzo doble. - dodał patrząc na ciasto tak, jakby miał zamiar pochłonąć je całe. - i kawy... wolno? - zakończył z westchnieniem.
- Kawy? OK - dostał... zbożową z mlekiem jak i reszta biesiadników.
Zjadł i głaskał się przez chwilę po brzuszku.
- Co, Gwiazdko, starczy Ci już tych słodkości? - Pytam.
- Nemo ne gazdka - oburzył się - Nemo slodkie ciastko - poprawił mnie.
Uwielbiam go
Dodaj komentarz