16 stycznia 2008, 09:22
Obudziłam się w cieple Jego ciała - przyjemne.
Obudziałam się na ostry dźwięk budzika - mniej przyjemne.
Wstałam z ociąganiem, boso podreptałam do kuchni i niemal natychmiast wsadziłam nos do lodówki w poszukiwaniu jedzenia. Moja ręka bezwiednie krążyła po blacie obok w poszukiwaniu butelki wody mineralnej. Wyciągnęłam produkty żywnościowe, które najlepiej wg mnie komponować się będą z ciemnym pieczywem. Przyssana do półtoralitrowego źródełka wody artezyjskiej kroiłam leniwie pomidory i smarowałam chleb masłem. Zazwyczaj wybudzam się w połowie opróżnianej butelki. Dziś wybudziłam się znacznie szybciej za Jego przyczyną. Posadził mnie na kuchennym blacie. Wylądowałam gołym tyłkiem w kanapkach i maśle... A czort z kanapkami!!!! Pachniał miętowo, uśmiechnęłam się na myśl, że mył zęby bez szczoteczki (myśl: a moze pożarł pół tubki blendameda???). Kochał sie ze mną bez słowa... Drżą mi ręce, kiedy o tym myślę.
A kiedy wyszłam spod prysznica, zastałam go w idealnie posprzątanej kuchni szykującego śniadanie...
...no, cudnie jest .