11 kwietnia 2008, 10:25
Wczorajsze szkolenie w hotelu Wrocław.... PORAŻKA! PORAŻKA drukowanymi i wielkimi tłustymi literami pisana. W życiu takiej chautury nie widziałam.
Być może nie bez wpływu na me odczucia miał fakt, iż by na owe szkolenie dojechać, wstałam o 4 rano, a i tak spóźniłam sie na umówiony/zarezerwowany bus, skutkiem czego w benzynę musiałam zainwestować i pojechać na koszt własny ...albo oddać 400zł za szkolenie. Powiedzmy, że wybrałam mniejsze zło.
Na szkoleniu wyszłam na awanturnicę. Projekty mi się nie podobały, organizacja przetargów mi się nie podobała, podział kosztów mi się nie podobał. Wszystko było "be"! Uwagi swe i wątpliwości wyraziłam głośno i dobitnie. Zostałam poproszona o podanie nazwiska i już z cała pewnoscią figuruję na czarnej liście... znaczy na dofinansowanie nie mamy co liczyć hehe. Z cała pewnoscią ucieszy to szefostwo...
Dziś na szczęście Luby wraca i ukołysze me zszargane nerwy w ciepłych swych ramionach. Na jutro zaplanowaliśmy grilla (otwarcie sezonu). Dziś zrobię pyszną kolację. Nawet świece kupiłam. Bezwstydnie zaplanowałm podanie posiłku w zupełnie przeźroczystym fartuszku "kuchennym"... aż się rozmarzyłam. Tęsknie za Nim... bez Niego chłód nocy jest nie do zniesienia.