15 kwietnia 2008, 13:04
I gdzie się człowiek nie obejrzy tam kobieta z wózkiem, brzuszkiem, z dzieckiem na ręku...
I gdzie nie spojrzeć pełno ich! Porozkladały sie owe madonny z dzieciątkami na ławkach w parku, przy fontannie, w centrach handlowych... Niektóre piękne, inne zaniedbane. Są i te w powyciąganych podkoszulkach pchające przed sobą niemodny wózek odziedziczony po dziecku sąsiada, i te na szpilkach, kołyszące biodrami, pachnące olejkiem do opalania, perfumami diora, kładące dzieci w trójkołowym wózeczku za 3000PLN. Kalejdoskop twarzy od zmęczonych i poszarzałych, po promienne i tryskające energią. Wokół gwar, śmiech, płacz i gaworzenie dzieci, rozmowy o temperaturach butelek, trudnościach laktacyjnych, powikłaniach w okresie ciąży, kaszkach i kupkach...
Wygrzewam kości na słońcu, obserwuję, słucham, nie oceniam, raczej gapię się z życzliwością dzieciom należną, z głupim uśmiechem.
Wróciłam do biura z ociąganiem, rozleniwiona, z głowa pełną dziecięcych twarzyczek... Usiadłam przed komputerem i zamiast kończyć zlecenia i projekty, wybrałam aukcje internetowe i utonęłam w poszukiwaniu "szatki chrzcielnej" dla Kubusia, a potem farbek do malowania palcami dla siostrzeńca... potem bucików dla chrześniaczki, potem wyprawki w prezencie dla synka koleżanki, potem pościeli do łóżeczka, potem samego łóżeczka, nosidełek... PRRRRRR!!!! Jaka pościel? Komu? Po co? Łóżeczko? No, tez coś!!!!!
... i stąd się właśnie biora dzieci! Z NUDÓW!!!!