19 sierpnia 2008, 19:43
27.09.2008r.
złote kółko na palcu przy wtórze dzwonów kościelnych i z Mendelssohnem w tle :)
No nieźle...
27.09.2008r.
złote kółko na palcu przy wtórze dzwonów kościelnych i z Mendelssohnem w tle :)
No nieźle...
Biorę genialne tabletki... na wszelki wypadek nie sprecyzuję jakie. Efektem są oszalałe niepoukładane myśli. Rozumiem sens pojedyńczych słów, ale w dziwną całość się układają. Mam delikatne zawroty głowy i wspaniałe samopoczucie. Stan lekkiego upojenia alkoholowego. Milutko... Żałuję, że tabletek w opakowaniu jest zaledwie 6.
Dzwonek do drzwi. Z niechęcią zaglądam przez osłonięte roletą okno. Nie mam ochoty na kontakty ze światem. Nawet jeśli te kontakty miałyby ograniczać się do wizyt listonosza.
Wielki facet taszczy pod pachą wielką paczkę. Dzwoni jeszcze raz i zagląda po oknach. Jest mi zupełnie obojętne, czy mnie dostrzegł. Obserwuję, jak z mozołem usiłuje przepchać paczkę jak najbliżej drzwi wejściowych (stoi przed furtką do domu, dzwoni domofonem k'woli wyjaśnień).
Cicho gwiżdżę na suńkę. Podbiega posłusznie łasząc się. "Do drzwi" - rzucam jedynie i słyszę, jak zbiega po schodach stukając pazurami po dębowych stopnicach.
Wściekłe ujadanie odgania wystraszonego listonosza od drzwi. Rzuca paczkę i pakuje wielki tyłek do samochodu.
Strąciłam z okna brzydki chiński wazon (nigdy nie pasował do mojego stylu). Jutro rano złożę skargę na listonosza. W paczce była drogocenna chińska pamiątka po cioteczce...
Szczęście to tylko chwile. Kilka ulotnych chwil, kilka niejasnych wrażeń i wspomnień, trochę nadziei odebranych brutalnie, wyrwanych z cieplego podbrzusza...
Moje dziecko mnie nie chciało. Odeszło cichutko i niespodziewanie.
Kruszku, dlaczego? Tak bardzo Cię kocham (czy może już trzeba uzywać czasu przeszłego? Kochałam?).
Wyrwali ze mnie Twe martwe ciałko pozostawiając tyle bólu, tyle rozpaczy...
Boli.
Boli? Bardzo dobrze! Powinno boleć o wiele bardziej!
Trzydzieści lat na karku i zero, ZERO, Z E R O posiadanych informacji na temat możliwości własnego organizmu... Odkryłam, że:
1. potrafię płakać na zawołanie i zupełnie bez powodu (jakież wzruszające są na ten przykład reklamy)
2. widok Lubego przygotowującego sobie kanapki (przy nieziemskim bałaganie wokół) wywołuje u mnie napad szału, ze zgrzytaniem zębami i tupaniem ze złości włącznie
3. historia niefortunnej wizyty z mym samochodzikiem w renomowanym serwisie (ukradli mi olej z bagażnika, płytę przykrywającą zapasowe koło, pokrętła od nawiewu i nowiutkie kable wysokiego napięcia) wydaje mi się niezwykle wzruszającą opowieścią wartą conajmniej kilku łez (a w zasadzie powinno mnie to zdenerwować conajmniej jak w pkt.2)
4. czynność czyszczenia zębów tudzież uszu wykonywana przez Lubego jest niezwykle zabawna i atak histerycznego śmiechu jest nieuchronny
5. zabawna jest także Długopazurzasta, gdy przyuważę ją w herbaciarni, jak myje szklanki
6. brak kefiru w domu powoduje nagły przypływ frustracji, z kolei niewłaściwie zakupiony przez Lubego kefir ląduje z impetem w koszu przy asyście mych wrzasków i wymówek.
Echhhh....