Archiwum 28 kwietnia 2008


...jaki poniedziałek...
Autor: cyniczna
28 kwietnia 2008, 20:35

Nie wiem... To był bardzo zły dzień. Chyba czas pożegnać się z mym ukochanym samochodzikiem i zamienić go na coś lepszego lub chociaż mniej awaryjnego...

Pojechałam dziś do Wrocka na jakieś zupełnie pozbawione sensu szkolenie. Nie dowiedziałam się niczego i zmarnowałam jedynie czas i benzynę. W drodze powrotnej włączyła się kontrolka z oleju... Masakra!! Po drodze w żadnym CNPnie nie było oleju, jaki powinnam wlać i usłyszałam, że olej ten jest dostępny jedynie na zamówienie (CO?!!!). I tak 80 km na jakichś resztkach oleju ciągnęłam... Bojąc się, że zatrę silnik. Dzień stracony. Na miejscu szukałam mechanika, który zająłby się samochodem od ręki. Dobrze, że są jeszcze jakieś znajomości... i tak oto pozbyłam się 400zł na wstępie za naprawę... (koszty przewidywane), jednakże w trakcie naprawy okazało się, że WSZYSTKO pod spodem pływa w oleju i poszły jakies uszczelki przy filtrze i naprawa potrwa do jutra conajmniej... BRAWO! Skad wezmę samochód, by pojechać do roboty? KURWA! O urlopie ni emoże byc nawet mowy, to koniec miesiąca, terminy mnie gonią, choćbym miała stanąć na rzęsach, to muszę jakoś do roboty  na jutro dojechać. Potem zawiozłam jeszcze felgi do regeneracji... Ładna mi regeneracja...220zł za dwie alufelgi...Syknęłam wściekle "ocipiałeś" i pojechałam dokonkurencji, gdzie zaoferowali naprawę (znaczy prostowanie i cośtam) za 100zł (2 szt). Targi nic nie dały. Dołóżmy do tego składkę ubezpieczeniową, którą mam jeszcze do 30ego zapłacić... i po wypłacie prawie... Za co ja niby na weekend do Czech chcę jechać? ZA WSZY? Pech chciał, że nawet wesz nie mam, więc czarno widzę nadchodzący miesiąc. I jak tu nie dorabiać na boku? Jak nie kombinować? Gdyby nie moje ukryte talenta, nie mialabym za co żyć...

 

Kiepski początek tygodnia...