Archiwum luty 2009


kalendarz (uwaga zawiera treści obraźliwe...
Autor: cyniczna
06 lutego 2009, 21:39

Termin miałam na 16stego lutego... sorry, ale walentynkowego nastroju raczej deficyt!

 

Oszzz, kurwa, jakie to jest trudne! I nie pierdolić mi to bzdur "będzielepiejowych", bo tego bezsensownego poklepywania nie zniesę!

 

I na koniec coś optymistycznego! Lewy, w dupę kopany jajnik nie działa! Jakąś tam funkcję hormonalną spełnia, ale nie jajeczkuje! No, też zajebiście! I za porady typu "skonsultujuinnegolekarza" też dziękuję, gdyż na tyle inteligentna jestem, by poradzić się czterech... "blablabla cośtam cośtam, ale ma pani jeden jajnik zupełnie sprawny ... cośtamcośtam ... niczego nie przekreśla ... blablablabla".

 

No i kurwa całe życie tak pod prąd i wbrew zasadom, wbrew normom i logice! Conajmniej od dziesięciu lat powinnam glebe gryźć, ale nie... postanowiłam zostać pierdolonym królikiem doświadczalnym!

???
Autor: cyniczna
03 lutego 2009, 14:58

Przyzwyczaiłam się do widoku potężnie zbudowanej skarbniczki za biurkiem. W zasadzie podziwiać można było ją jedynie od pasa w dół i widok ten nie był dla mnie niczym niezwykłym. Ale naprawdę ogromne wrażenie zobiła na mnie, kiedy ją dziś na korytarzu spotkałam, w drodze prawdopodobnie do sikalni (nieistotne zresztą). Zamiast się wiekowej matronie pokłonić, jak głupia wlepiłam w nią ślepia i oderwać wzroku nie mogłam. Potężne, zwaliste cielsko sunęło po lśniących płytkach podłogowych i zdawało się wypełniać całą szerokość korytarza. Jak rany nie poznałam kobiety! Patrzyłam na nią, wydawała mi się znajoma, ale nie miałam pojęcia, kogo mam przed sobą. Stupięćdziesięciokilowe monstrum nie mogło przecież być mą skarbniczką!!!!

 

P.S. Psia bynajmniej złamania kończyny, ani jej zwichnięcia nie doznała. Nabawiła się zapalenia stawów!!! Dostała 3 antybiotyki w zastrzyku. Będzie żyć :)

chora psia
Autor: cyniczna
01 lutego 2009, 18:57

Psia mi sie rozchorowała... w zasadzie co do rodzaju choroby nie mam pewności. Wychodzi mi, że ma zwichnięta łapę przednią lewą. Aż żal patrzeć, jak biedna kuleje, albo wstać ni emoże próbując się ową chorą łapą podeprzeć. Na poczatku (patrz dwa dni temu) wymyśliłam, że to pazury jej się wbijają w łapki (miałam kiedyś podhalana, któremu notorycznie się pazury wbijały) - zrobiłam więc psi manicure. Efektu żadnego, choć pokaźne szpony już ma psia posiadała. Przyszło mi do głowy, iż to brak witamin (tydzień temu ta mieszanka specjalistyczna mi sie skończyła i w efekcie mego lenistwa wielkiego, psia jej nie dostawała). Na pomysł ów, jakże twórczy wpadłam, kidy psia zaczęła nogą suwać, co natychmiast skojarzyło mi się z mym kulejącym śp owczarkiem niemieckim. Wtedy mieszanka witaminowa postawiła psa na nogi. Teraz jednak obmacalam jej obie łapy i jestem skłonna twierdzić, że to jednak zwichnięcie. Nie ma co dumać. Jutro Luby zabierze psię do weterynarza. Przy okazji się psia zaszczepi...

 

Ale tak mi żal patrzeć, jak leży smutna i popiskuje...